Jednym z najłatwiejszych do zdobycia zajęć w obecnej bezrobotnej rzeczywistości jest przedstawicielstwo handlowe. Może jest ktoś, kto marzy o tym, by podążać całymi dniami od punktu do punktu w poszukiwaniu potencjalnych klientów. Ja jednak znam mało takich osób, sama też o tym nie marzę. Co nie przeszkadza mi zajmować się m. in. sprzedażą. Bez ruszania się z domu. Bo po co? Ani to ekonomiczne, ani ekologiczne. No, i czasu szkoda.
Podróże służbowe. Kto o nich marzy? Pewnie ci, którzy nie lubią własnych domów albo szczęśliwcy, którzy dzięki pracy poznają niesamowite miejsca i ludzi. Jeżeli jednak jest się zadowolonym ze swego życia, a wyjazd służbowy nie oznacza niczego poza nudnymi spotkaniami, pełnymi ściśle oficjalnych rozmów – to chyba przestaje być kusząca perspektywa.
Podróż zajmuje czas. W zależności od środku transportu bywa mniej lub bardziej nużąca. Czy u celu podróży czeka nas sukces? Tego nie wiemy. Czy spotkanie osobiste jest naprawdę konieczne, by wykorzystać pełnię możliwości? Ależ skąd. Śmiem twierdzić, że spotkanie osobiste czasem może nawet utrudnić sprawę. W jaki sposób?
Moja szefowa, chcąc wzmocnić skuteczność mych działań, zaleciła mi lekturę. Guru sprzedaży, Brian Tracy, zawarł w swym poradniku wiele cennych wskazówek dotyczących spotkań biznesowych. Sporo miejsca poświęcił właściwemu wizerunkowi. Uff… całe szczęście, że sprawy swe załatwiam przez internet! Musiałabym sporo zainwestować, by zmienić to, co dyskredytuje mnie jako człowieka budzącego zaufanie. Pomijam już fakt, jak bardzo mi z wizerunkiem „idealnego sprzedawcy” nie po drodze. Gdybym też miała podróżować, by zdobywać klientów, moja praca mijałaby się z celem – musiałabym do niej dokładać.
A poza mną samą, moim czasem i kosztami? Szersze aspekty przemawiające za opcją spotkań online? Dla przedstawiciela handlowego, takiego jak ja, najbardziej oczywisty byłby transport samochodowy. O tym, ile emitują spalin samochody, chyba nie trzeba nikogo uświadamiać. Trzeba? Na szczęście ktoś się tym zajął. Na stronie clickmeeting.pl, promującej spotkania online zamiast podróży służbowych, przeprowadzono dokładną analizę pewnej potencjalnej podróży służbowej.
Oprócz podróży samochodem uwzględniono w niej transport powietrzny i ten najmniej szkodliwy dla środowiska – kolejowy. Porównano aspekt ekonomiczny, czasochłonność oraz emisję CO2 do atmosfery. Analizowano opcje związane ze spotkaniem przedstawiciela firmy podróżującego z Gdańska do klienta w Krakowie. Wnioski?
Oczywiście najbardziej kosztowna była podróż samolotem, dająca największą oszczędność czasu. Tego ostatniego najwięcej trzeba było przeznaczyć na podróż pociągiem. Środowisko ucierpiało najbardziej w efekcie podróży powietrznej, prawie równie szkodliwe dla atmosfery było użycie transportu samochodowego. Stosunkowo najmniej szkodliwa dla środowiska podróż koleją, wiązała się jednakże z dziesięciokrotnie większą emisją CO2 niż podczas pracy z komputerem!
Podsumowując, podczas tej jednej podróży służbowej z Gdańska do Krakowa można było wyemitować do środowiska nawet 280 kg CO2. Podróż, zakładając jej sprawny przebieg, wynieść by mogła i 32 godziny, a jej koszt – nawet tysiąc złotych. Gwarancje zadowalających efektów? Żadne. Podczas pracy z komputerem – podobnie. Ale skoro zarówno spotkanie twarzą w twarz, jak i to online daje równie niepewne prognozy – to po co przepłacać? Po co jechać/lecieć tak daleko, ba, nawet nocować w obcym miejscu? W imię czego narażać środowisko? Podróże, by odbyć spotkania biznesowe, konferencje, szkolenia – to już naprawdę nie jest konieczność!
Każdy inny aspekt? Rozmawiam z Klientami ubrana jak chcę, siedząc tak, jak mi wygodnie, zachowując wyraz twarzy, jaki mi się podoba. Jeżeli dodamy do tego niebagatelny aspekt nieśmiałości, która nie ułatwia mi spotkań z nowo poznanymi ludźmi, a co dopiero namawiania ich do czegokolwiek – podróż służbowa? Dzięki, zostaję w domu.