Driady z Brokilonu, krainy opisanej w opowiadaniach i cyklu wiedźmińskim kultowego twórcy fantasy, Sapkowskiego, zamieszkiwały szałasy z posplatanych, żyjących gałązek – Te domki rosną! Mają listki! – czytamy – Są z żywego drzewa. Żadna driada, nigdy, nie skrzywdzi drzewa, rąbiąc je czy piłując. One kochają drzewa. Potrafią jednak sprawić, by gałęzie rosły tak, by powstały domki.
Fantazja twórców może być nieograniczona żadną logiką, a kres możliwości w akcji książek wytycza jedynie ich wyobraźnia. A jednak to, co opisał Sapkowski, nie jest rzeczywistością utopijną w naszej rzeczywistości. W zasadzie, jeżeli planuje się postawienie w swym ogrodzie altany, może lepiej… ją posadzić?
To, co wydaje się pomysłem scenografów z adaptacji powieści fantasy, jest jak najbardziej osiągalne. Wystarczy, że zdecydujemy się na żywą architekturę! Co to znaczy?
By zrozumieć fenomen architektury, która żyje i rośnie, trzeba przywołać nazwę salix viminalis, oznaczającą jedną z odmian wierzby. Place zabaw, świątynie ślubne, altany, pawilony, ławki, kokony, tunele – tu możliwości są ograniczone tylko przez nasze zachcianki. Czegokolwiek nie zapragniemy w przestrzeni ogrodu, którą chcemy zapełnić – może to żyjącym drzewem wspomnianej wierzby.
Konstrukcje wykonane z salix viminalis, po zasadzeniu ich w ziemi, mogą ożywiać nasz ogród i towarzyszyć nam przez wiele lat. Co istotne, nie trzeba na nie latami czekać – stają się one zielone już w pierwszym sezonie po zasadzeniu. Do ich tworzenia nie używa gotowych matryc, a do pracy wykorzystuje tylko ekologiczne materiały i pracę ręczną, co gwarantuje niepowtarzalność żyjących elementów architektury ogrodowej.
Żywa architektura zrodziła się z fascynacji plecionkarstwem, jednej z najstarszych dziedzin rzemiosła na świecie oraz wyplataniem jako alternatywą dla gotowych, kupionych i sztucznych produktów. Konstrukcje, które projektujemy i stawiamy mogą pełnić funkcje użytkowe, służąc do odpoczynku, schronienia czy zabawy, oraz estetyczne – nadając miejscu, w którym powstają zupełnie nowy wizerunek – mówi Justyna Świerczek z jedynej działającej w Polsce grupy projektowo-ogrodniczej, zajmującej się tworzeniem żyjącej architektury.
Pierwsze tego typu obiekty na świecie pojawiły się już w latach 70-tych ubiegłego wieku. Wtedy to niemiecki plecionkarz, Hans Peter Sturm, szukając nowych sposobów wykorzystania swojej profesji, wpadł na pomysł powiększenia i zasadzenia formy, która dotychczas była koszykiem. W ten sposób powstała pierwsza żywa altana.
Dzisiaj takich obiektów na świecie jest mnóstwo, największe z nich są ogromne i sięgają nawet 50 metrów długości i 16 metrów wysokości. Najstarsze mają ponad 20 lat i do dzisiaj, rokrocznie zazieleniają się, służąc lokalnym społecznościom.
Brokilon opisywany był jako niedostępna kraina. Może Sapkowski nieco przesadził? Może nie jest nieosiągalnym mieć jego kawałek w pobliżu? Gdy obok nas żyją ludzie, którzy potrafią sprawić, by gałęzie rosły tak, by powstały domki.