Ostatnio opisałam Wam, jakie są nasze pierwsze działania przy zakładaniu permakulturowego ogrodu warzywnego (KLIK!). Dziś czas na ciąg dalszy – zajęcie się glebą, wyznaczenie grządek i przygotowanie ściółki.
Grządki – jak je wyznaczyć?
Jesteśmy już spokojni o zaopatrzenie naszej działki w wodę? Czas na rozplanowanie położenia grządek. Przyjrzyjmy się nasłonecznieniu terenu, weźmy pod uwagę, jak będzie się ono zmieniać z upływem kolejnych miesięcy. Projektując przestrzeń na grządki, nie zapomnijmy o dostępie do nich i ścieżkach, którymi będziemy się poruszać. Grządka powinna być z każdej strony łatwo dostępna.
Na naszej działce wykonamy osiem dwudziestotrzymetrowych grządek podwyższonych. Posadzimy na nich jednoroczne warzywa i zioła oraz kilka grządek eksperymentalnych. Czemu grządki podwyższone? Bo są one świetnym sposobem na uprawę warzyw w rozmaitych warunkach, także w mieście. Możecie do ich wykonania wykorzystać stare skrzynki po jabłkach, palety lub zbudować prostą konstrukcję drewnianą.
Spróbujmy dać szansę zastanej glebie!
Zanim przystąpimy do konstruowania grządek, przyjrzyjmy się przez chwilę glebie, z którą będziemy pracować. Jaką ma konsystencję, jak szybko chłonie wodę? Jakie rośliny do tej pory się na niej pojawiły? Przeglądanie encyklopedii roślin wydaje się mało ponętnym zajęciem. Ale nie będzie stratą czasu! Rozpoznając rośliny, które naturalnie są obecne w miejscowym ekosystemie, zyskamy wiedzę o jakości i preferencjach gleby. Warto wykorzystać te naturalnie rosnące rośliny, nie zmieniać na siłę właściwości gleby.
Co jednak jeśli potencjał zastanej gleby jest zbyt różny od naszych oczekiwań i nie wyhodujemy na niej, np. ulubionego gatunku pomidora? Wtedy wyznaczmy określony, zamknięty obszar, gdzie będziemy hodować warzywa. Tu będziemy zmieniać właściwości gleby.
Gleba – cechy pożądane
Idealna dla uprawy warzyw ziemia ma ph między 6,5 a 7,5. Pożądana jest jej pulchność, przepuszczalność wody, bogactwo w składniki mineralne. Jeśli znajdziecie na zastanej ziemi pokrzywę – to dla Was dobra wiadomość! Pokrzywa świadczy o dobrej kondycji gleby – właśnie takiej, jakiej potrzebuje ogródek warzywny. A jaki zdrowy napar z niej można sporządzić! Oprócz pokrzywy, sprzymierzeńcem są dżdżownice: odpowiednio spulchnią i odżywią Waszą działkę.
Dżdżownice? – całe szczęście! To nasz sprzymierzeniec!
Co w razie problemów z kwasowością gleby?
Ph niższe niż 6,5 oznacza glebę kwaśną. I z taką właśnie najczęściej spotkacie się w Polsce! A ponieważ i my, na naszej działce, z taką właśnie glebą pracujemy, po spulchnieniu posypujemy grządki popiołem z kominka. Zmniejszy on kwasowość gleby oraz także dostarczy jej wartościowych minerałów. Ten trik warto zapamiętać nawet jeśli nadmierna kwasowość gleby nas nie dotyczy. Uprawa warzyw powoduje naturalne obniżenie ph, warto więc tę praktykę tak czy inaczej wpisać do kalendarza corocznych działań ogródkowych.
Problem z ph gleby? Przyda się popiół!
Czego w glebie nie potrzebujemy?
Dobra ziemia powinna być spulchniona i rozdrobniona. Warto jednak nie naruszać jej ekosystemu. Ale czy chcemy, aby zachowały się w niej wszystkie organizmy? Kilka z nich z pewnością utrudni nam pracę – na przykład gęste, silne trawy, charakterystyczne dla ziem zaniedbanych. Mają one bardzo silnie rozwinięty, płytki system korzeniowy i będą stanowiły siną konkurencję dla wybranych przez nas sadzonek lub nasion. Zatem ich się pozbądźmy!
Użyźnienie gleby, rola ściółki
Czas na mały rekonesans: musimy zdobyć kompost – może naturalny krowi lub owczy nawóz uzyskamy w sąsiedztwie? Będzie to lepsze źródło niż nabywanie organicznych, sklepowych specjałów. Na naszej działce eksperymentujemy z różnymi nawozami, rozsypujemy ich średnio 20L/ 1m2, całość lekko podlewamy.
Ostatnią warstwę gleby stanowi ściółka. Można ją wykonać z różnych dostępnych materiałów: igliwia, wiórów, liści rozmaitych roślin (świetna będzie np. lucerna lub żywokost). My wybraliśmy słomę: jest u nas łatwo dostępna, niedroga i mamy pewność, że całkowicie naturalna. Pomoże nam też w utrzymaniu stałej temperatury i wilgoci grządki, uniemożliwi wzrost chwastów, będzie też zapobiegać ewentualnej erozji spowodowanej deszczami. Rozsypujemy zatem jej dwudziestocentymetrową warstwę, całość podlewamy. Spójrzcie, to nasze grządki są gotowe do przyjęcia gości!
Kiedy miniszklarnia?
Rośliny potrzebują najróżniejszych pór wysiewu lub rozsady. Jeśli przyspieszamy to, co dla nich naturalne, pomyślmy o konstrukcji miniszklarni. Przydadzą się nam, np. stare okna: